Rozmowa z Jerzym Dziewulskim portalu Pitbull.pl.
Rozmowa Romana Laudańskiego z Jerzym Dziewulskim na łamach Gazety Pomorskiej.
Zapis dyskusji internetowej na stronach Życia Warszawy.
Redakcja Sparingu postawiła przede mną zadanie opisania szpiegowskich gadżetów Jamesa Bonda. Ale co tam gadżety! Tu w kraju działa się prawdziwa historia z agentem 007 w tle.
Nic się nie zmienia. Od wielu lat dyskutuje się na temat metod walki ze stadionowymi bandytami. Od wielu lat, poszczególni ministrowie sprawiedliwości obejmujący stanowiska, wizytują policję angielską i chętnie przy okazji ulicznych bijatyk popisują się swoją znajomością problemu, szczodrze cytując i chwaląc dokonania brytyjskie. Stawiam jedynie pytanie co z tego wynika? Z reguły nic.
Czasy się zmieniają, ludzie i ich pomysły - nie. Gazeta Wyborcza poinformowała, że policyjni komandosi będą (pomysł KGP) patrolować warszawskie ulice. Koledzy antyterroryści, pamiętacie czasy "komuny". Nie? Dla przypomnienia. Komendant milicji zastanawia się jak tu poprawić statystykę patrolową, w jaki sposób wykazać się przed sekretarzem partii, że na ulice skierowaliśmy więcej funkcjonariuszy niż jest to możliwe.
Niedawno, bo zaledwie 3 tygodnie temu w Wirtualnej Polsce ostrzegałem, że tworzenie własnych scenariuszy mimo, że na stole leży napisany przez dobrego scenarzystę i do tego korzystanie ze złych suflerów skończyć się może sporymi kłopotami. I oto go mamy, związany z tym, że co innego suflerzy a co innego rząd. Bo jak inaczej nazwać to, co zrobił dziennik Rzeczpospolita.
Z uwagą przeczytałem Pański artykuł pt. "Ile wolno w walce z terroryzmem" zamieszczony w GW z dnia 27.01.2006 r. Jest doskonały, chociaż dla mnie niestety zbyt dyskusyjny (pewnie o to także chodziło). Nie należę do tych, którzy twierdzą, że w walce z terrorystami można się uciec do środków pozaprawnych w myśl zasady, że cel uświęca środki. Należę natomiast do tych, którzy uważają, że czynami wyłącznie zgodnymi z prawem, tej walki wygrać się nie da.
Nadszedł czas na zdecydowaną zmianę taktyki walki. na walkę wyprzedzającą zdarzenia, na walkę bezkompromisową, na walkę o przetrwanie. Zrobili to Amerykanie stosując pierwszy raz w historii nowoczesnego świata wojnę prewencyjną.
Czy znowu ma być tak, że policjanci, którym poleca się coś zrobić w imię prawa, powinni zastanawiać się nad tym, czy ta lub inna demonstracja podoba się czy nie i od swoich sympatii lub antypatii ma zależeć to, czy podejmą jakieś działania.